Rząd i Przyłębska kontra TSUE. Lista sprzeczności o których nie powie TVP

Co zrobić, gdy przepis Konstytucji jest sprzeczny z prawem UE? Zmienić Konstytucję, aby dostosować ją do prawa UE. Tak chciał Trybunał Konstytucyjny w 2005 r. Rząd pisu nie protestował i zmienił Konstytucję rok później. Lista sprzeczności i wysokość kar, o których TVP milczy.

Rok 2005. Trybunał Konstytucyjny uznaje, że przepis polskiej ustawy w kwestii Europejskiego Nakazu Aresztowania jest niezgodny z Konstytucją RP. Jednak przepis był zgodny z prawem UE. Trybunał Konstytucyjny korzysta z uprawnienia o odroczeniu skutków własnego wyroku, aby dać rządowi czas na zmianę Konstytucji i dostosowanie jej do prawa UE. Niezgodny z Konstytucją przepis ustawy obowiązuje nadal, gdyż jest zgodny z prawem UE. W 2006 r. Konstytucja zostaje zmieniona. Ten epizod miał miejsce akurat w czasie pierwszych rządów pisu.

W tym samym wyroku TK wspomina o przypadkach z 1992 r i 2000 r. kiedy odpowiednio Hiszpania i Niemcy zmieniły konstytucję, aby dostosować ją do prawa UE. W przypadku Niemiec zmiana konstytucji była spowodowana wyrokiem TSUE. Jednak polski rząd konsekwentnie broni stanowiska, że niestosowanie się do wyroków TSUE jest w Unii w zasadzie standardem.

Dwa orzeczenia TSUE, których pis nie uznaje. Kary finansowe mogą jednak zaistnieć

„(…)pani Lapuerta( wiceprezes TSUE), zdecydowała się wyrzucić na bruk kilka tysięcy ludzi w Turowie, wydała niewykonalne postanowienie. A dzisiaj wydaje również niewykonalne orzeczenie”.

Tymi słowami minister Wójcik przekonuje, że dwa niekorzystne dla rządu orzeczenia TSUE (zamkniecie kopalni w Turowie i zamrożenie izby dyscyplinarnej sądu najwyższego) są błahostką, którą można zbagatelizować. Jednak niewykonanie któregokolwiek z nich powoduje, że Komisja Europejska może wnioskować o nałożenie na Polskę kary finansowej.

Kopalnia wpływa negatywnie na wody podziemne w Czechach, potencjalnie może utrudnić dostawy wody pitnej dla kraju libereckiego, jednostki zamieszkiwanej przez ok pół miliona osób.

Polsko-czeski spór przed TSUE ucina jednak premier: „Dzisiejsza decyzja TSUE jest bezprecedensowa i sprzeczna z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE.” Szef rządu, podobnie jak Julia Przyłębska, zarezerwował dla strony polskiej wiążącą ocenę kiedy TSUE wykracza poza unijne traktaty i wydaje nieważne orzeczenie.

Gdyby Morawiecki znał podstawy prawa procesowego, to wiedziałby, że sądy same decydują o swojej właściwości tzn w jakich sprawach mogą orzekać. Najważniejszy sąd UE nie jest w tej kwestii wyjątkiem.

Ile kasy za bunt rządu

Strona czeska zażądała 5 mln euro kary dla Polski za każdy dzień niewykonania orzeczenia TSUE o zamknięciu kopalni. Prosty rachunek wskazuje, że niewykonywanie orzeczeń TSUE może potencjalnie kosztować np. miliard euro rocznie. Wysokość ewentualnej kary finansowej za niewykonywanie orzeczeń TSUE w kwestii „reformy sądownictwa” nie jest możliwa do przewidzenia jednak sankcja żądana przez Czechów za kopalnię daje wyobrażenie co do rzędu wielkości.

Gazeta Prawna podaje, że rząd uważa kwotę 200 000 euro dziennie za maksymalną sumę, którą można zapłacić za bunt przeciw TSUE w kwestii sądów. Jednak takie szacunki mają w sobie element wróżenia z fusów. GP wspomina także o użyciu przez UE nowej karty – opóźnianie zatwierdzenia Krajowego Planu Odbudowy. Wartość – 24 mld euro.

Rząd w relacjach z UE stawia na konfrontację. Minister Kaleta w wywiadzie dla „wPolityce” uznał, że Polska nie może oddać suwerenności za relatywnie niewielkie kwoty pieniężne. Morawiecki zapowiedział 22 lipca „kolejny obrót kołowrotka reformy wymiaru sprawiedliwości”. Rząd ma ten komfort, że w tej grze ryzykuje kasą państwową, a nie partyjną.

Skoro Niemcy mogli nie uznać orzeczenia TSUE, to my również możemy

Prawicowe media powtarzają jak mantrę przypadek orzeczenia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w kwestii obligacji. Niemiecki TK „zbuntował się” wtedy przeciw orzeczeniu TSUE. Ten przypadek według rządu rozwiewa wątpliwości.

Strona tvpinfo podaje jednak, że Komisja Europejska niespodziewanie 9 czerwca wszczęła wobec Niemiec postępowanie o naruszenie prawa UE. Bunt mniejszej wagi ze strony Niemiec nie daje Polsce licencji na ignorowanie orzeczeń TSUE bez konsekwencji.

Dlaczego Unia miesza się do polskich sądów

„UE nie ma wobec państw członkowskich kompetencji w sprawie ich sądownictwa” Ta wypowiedź ministra Kalety jest kolejną mantrą powtarzaną przez rząd.

Unijne prawo narzuca w kwestii sądownictwa minimalny standard, jakim jest niezależność sądów od partii rządzącej. Sędziowie Izby Dyscyplinarnej SN (tzn kluczowego organu w omawianym sporze) zostali powołani de facto przez sejmową większość tzn. za pośrednictwem „zreformowanej” przez pis Krajowej Rady Sądownictwa. „Reforma” KRS polegała na wymianie większości jej składu. TSUE uznał nową izbę SN za sprzeczną z prawem UE (tzn zależną od partii rządzącej) i nakazał rządowi jej „zamrożenie”.Rząd jednak konsekwentnie deklaruje, że wszelkie niekorzystne orzeczenia TSUE można „olać”.

Polska ustawa (również ustawy o sądach) musi być zgodna nie tylko z Konstytucją, ale również z wiążącym Polskę prawem międzynarodowym (np. prawem UE). W razie kolizji prawo UE zawsze ma pierwszeństwo przed polską ustawą (art 91. Konstytucji). Organem, który orzeka o takiej kolizji jest Trybunał Sprawiedliwości UE. Były prezes TK, prof Andrzej Zoll, w wywiadzie dla TVN zwraca uwagę, że rząd chce jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko tzn chce pozostać członkiem UE ale dowolnie ignorować orzeczenia europejskiego trybunału.

Manipulacją ze strony rządu jest powtarzanie argumentu o wyższości konstytucji nad prawem UE. Twory takie jak Izba Dyscyplinarna SN w żaden sposób nie wynikają z Konstytucji ani nie są z nią zgodne. To tylko regulacje ustawowe które muszą być zgodne z prawem UE. Konstytucja RP jest w hierarchii źródeł prawa wyżej niż prawo UE jednak zgodność konstytucji danego kraju z prawem UE jest chyba oczywistym warunkiem przystąpienia do tej organizacji. Prof. Zoll zwraca uwagę, że „konstytucja i implementuje porządek prawny Unii Europejskiej”.

Niestosowanie się do orzeczeń TSUE to wiadomość, że Polska nie uznaje już unijnego prawa. Rząd uważa, że polexit to tylko urojenie opozycji jednak prof. Zoll uważa inaczej : „to jest coraz bliższy moment, powinniśmy zrobić wszystko aby ten proces przerwać”.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

więcej artykułów: alternative-journalism HITS

Koniec z nieprzyjęciem mandatu. Lista pułapek dla tych, którzy zechcą się odwołać

Minister Warchoł: „Wracamy do cywilizowanych reguł”. Czy na pewno? Konieczność zapłaty pomimo odwołania, możliwa zmiana na niekorzyść odwołującego oraz odwrócenie zasady domniemania niewinności. Wszystko akurat wtedy, gdy sądy masowo uchylają mandaty wydawane na podstawie rozporządzeń.

Sądy ośmieszają rządową sprawiedliwość

„Sądy uchylają mandaty, bo prawo jest niejasne” – ten tytuł artykułu „Rzeczpospolitej” wskazuje na sedno sporu – partia rządząca uważa, że w czasie epidemii może wszystko, jednak sądy bubli prawnych nie tolerują.

Skąd się wzięło masowe uchylanie mandatów za brak maseczki? W dużym skrócie – rozporządzenie nakładające „obowiązek maseczkowy” wydano na podstawie niewłaściwej ustawy tzn. takiej, która pozwala nakładać podobne obowiązki jedynie na osoby zakażone lub podejrzane o zakażenie, a nie na wszystkich.

Rząd w końcu zrozumiał swój błąd i zmienił regulacje jednak ten przykład pokazuje, że nie każdy mandat jest nie do ruszenia. Na marginesie – Wojewódzki Sąd Administracyjny podważył niedawno karę 10 tys. zł nałożoną przez sanepid na fryzjera za wykonywaną działalność. W uzasadnieniu wskazano na błędy legislacyjne po stronie rządu, zwłaszcza nadużywanie stanowienia prawa poprzez rozporządzenia.

Jak zniechęcić obywatela do odwołań

Poseł pis Tadeusz Chrzan uznał niedawno, że projekkt likwidujący prawo nieprzyjęcia mandatu „troszkę rozszerza te nasze prawa obywatelskie”, a w dodatku odciąża sądy od nadmiaru postępowań.

Innego zdania jest prof. Anna Rakowska-Trela, ekspert w dziedzinie prawa konstytucyjnego: „Takie pomysły naruszają szereg wolności i praw człowieka wynikających z Konstytucji, może nawet z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka”. Ta opinia wyrażona w wywiadzie dla tokfm.pl przeczy argumentacji rządu, według której projekt powiela rozwiązania z Europy Zachodniej.

Pułapka nr 1 – płać odrazu. Również, gdy chcesz się odwoływać

Orzeczenie nieprawomocne co do zasady nie podlega wykonaniu jednak rząd uznał, że w kwestii mandatów należy od tej zasady odejść. Mandat uzyska dzięki temu dodatkowy efekt psychologiczny, również w przypadku sukcesu w sądzie i odzyskania zapłaconej kwoty. Rząd zdobędzie nowe uniwersalne narzędzie, które może się przydać np. do wygaszania wszelkich manifestacji.

Pułapka nr 2 – prekluzja dowodowa, odwrócenie zasady domniemania niewinności

„To nie państwo ma nam udowadniać czyn karalny, to my mamy udowodnić, że jesteśmy niewinni”. Tym zdaniem prof. Rakowska-Trela zwraca uwagę, że rząd nie do końca rozumie konstytucyjną zasadę domniemania niewinności. W zamian otrzymujemy tzw. prekluzję dowodową.

Projekt zakłada konieczność powołania w pierwszym piśmie wszystkich dowodów i okoliczności dających szansę na podważenie mandatu. Jeśli ktoś pominie korzystną dla niego okoliczność, to stanie się ona „nieistniejąca”. Rzecznik Praw Obywatelskich zwraca uwagę, że obywatel może zwyczajnie nie mieć dostępu do wszystkich potencjalnych dowodów, np. nagrań z monitoringu.

Jeśli dodamy do tego raczej krótki termin na złożenie pisma ( 7 dni ), to okazuje się, że odwoływanie się od mandatu może stać się niełatwą przeszkodą dla osób bez wykształcenia prawniczego. RPO Adam Bodnar, podobnie jak prof. Rakowska-Trela, uważa projekt za niezgodny z Konstytucją, jednak trudno się spodziewać podobnych zastrzeżeń ze strony trybunału Julii Przyłębskiej.

Pułapka nr 3 – jak się odwołasz, to możesz zapłacić więcej

Jedna z fundamentalnych zasad prawa karnego zakłada zakaz zmiany orzeczenia na niekorzyść odwołującego, jeśli żadna inna strona nie składała środków odwoławczych. Rząd tej zasady jednak nie uznaje. Jeśli ktoś zechce odwołać się od mandatu, którego nie mógł nie przyjąć, to musi się liczyć z niespodzianką w postaci wyższej kwoty do zapłaty.

Wspomniany wcześniej poseł pis przekonywał, że nie ma sensu obciążać sądów sprawami o mandaty w wysokości 50 czy 200 zł. Niewielka kwota nie zmienia jednak faktu, że proponowane regulacje wywracają szereg zasad cywilizowanego prawa karnego. Górna granica kwotowa mandatu nie jest zawrotną sumą (co do zasady 1000 zł) jednak ten limit można bardzo łatwo podwyższyć w drodze ustawowej.

Kary o charakterze finansowym nie są jedynymi sankcjami znanymi w prawie wykroczeń. Kodeks wykroczeń pzewiduje również karę aresztu. Minister z pis zapewnia, że projekt jest przywróceniem cywilizowanych reguł, jednak RPO uważa inaczej:

„Propozycja ta zmierza do zniechęcenia ukaranych obywateli do kwestionowania zasadności mandatu (…) nowelizacja może prowadzić do niebezpiecznych nadużyć ze strony władzy i stanowić krok w stronę budowania tzw. „państwa policyjnego”.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

więcej artykułów: alternative-journalism HITS

źródła:

https://audycje.tokfm.pl/podcast/100460,PiS-odbierze-mozliwosc-nieprzyjecia-mandatu-Prawniczka-Takie-pomysly-naruszaja-szereg-praw-czlowieka

Drugie dno sporu o weto budżetu UE. Odpowiedzialność karna liderów dobrej zmiany

Dlaczego Polska może stracić unijne środki? Przyczyna jest głębsza niż abstrakcyjne naruszenie rządów prawa. Prof Sadurski uważa, że liderzy pisu popełnili szereg przestępstw, które bezprawnie zmieniły ustrój. Ława oskarżonych: Morawiecki, Szydło, Kaczyński, Duda. Ostatniej dwójce grozi dożywocie.

„Zjednoczona Prawica weźmie większość absolutną, z Kukizem będzie większość konstytucyjna.” Tym zdaniem Jacek Kurski wyraził w 2015 r. marzenie o zmianie ustroju Polski, które się nie spełniło. Partia rządząca nie zrezygnowała jednak z marzeń. Zmiana ustroju bez większości konstytucyjnej wymagała jednak popełnienia szeregu przestępstw.

Pierwsze przestępstwa, to się pamięta

Kluczowym zdarzeniem na drodze do zmiany ustroju państwa (i jednocześnie spowodowania postępowań o naruszenie prawa UE) było bezprawne mianowanie Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Wcześniej partia rządząca postanowiła tymczasowo „zamrozić” TK poprzez uchwalenie szeregu przepisów rażąco sprzecznych z konstytucją.

„Przyznanie Sejmowi prawa do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu sędziego TK (…) jest natomiast naruszeniem zasady równowagi władzy ustawodawczej i sądowniczej. Także to uprawnienie nie jest przewidziane w Konstytucji.” To fragment wyroku TK sygn. K 47/15, który w wielu miejscach ośmieszył rządową „reformę”. Partia rządząca znalazła jednak rozwiązanie genialne w swej prostocie tzn. odmowę publikacji orzeczenia.

Według prof. Wojciecha Sadurskiego zarówno Beata Szydło jak i Mateusz Morawiecki popełnili przestępstwo z art 231 kk (niedopełnienie obowiązku przez funkcjonariusza publicznego, sankcja do 3 lat pozbawienia wolności). Niezwłoczna publikacja wyroku TK to obowiązek premiera, a nie kwestia swobodnego uznania.

Na marginesie – prof. Sadurski do grona przestępców zaliczył także Julię Przyłębską, która bezpodstawnie podaje się za prezes TK, czym wypełnia znamiona przestępstwa art. 227 kk (oszukańcze podanie się za funkcjonariusza publicznego).

O dwóch takich, co zrealizowali zamach stanu. Art. 127 kk.

Bezprawne przejecie kontroli nad TK otworzyło drzwi dla pakietu ustaw określanych jako „reforma sądownictwa”. Partia rządząca stała się faktycznym władcą Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego. Taki model państwa jest jednak sprzeczny z prawem UE. Prawicowe media wychwalają liderów dobrej zmiany za uwolnienie narodu od postkomunizmu, nie mieści im się w wyobraźni, że ten sukces realizuje znamiona przestępstwa, za które grozi dożywocie.

Według prof. Sadurskiego dwóch faktycznych władców Polski tzn. Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński dopuściło się przestępstwa zamachu stanu z sankcją od 10 lat do dożywocia:

„kierując wykonaniem czynów zabronionych przez inne osoby, w szczególności pełniące funkcje prezydenta RP, premiera, ministrów (…) dopuścił się sprawstwa kierowniczego nakierunkowanego na zmianę ustroju konstytucyjnego RP (…) a zatem sprawstwa kierowniczego dotyczącego zbrodni zamachu stanu, o której mowa w art. 127 kodeksu karnego”.

Rząd przez długi czas trwał w pewnej iluzji – UE może co najwyżej apelować jednak żadnych sankcji nie nałoży. Przedłużeniem tej iluzji jest perspektywa weta wobec budżetu. Jednak w takim przypadku podział unijnych funduszy może funkcjonować w oparciu o tzw. prowizorium budżetowe. Wtedy weto nie zadziała. Powiązanie funduszy UE z rządami prawa wydaje się nie do zatrzymania. Jak podaje Deutsche Welle, 77% obywateli UE opowiada się za takim rozwiązaniem.

Zbigniew Ziobro przekonywał niedawno, że nie można się zgodzić na powiązanie funduszy UE z rządami prawa, gdyż taki mechanizm odbierze Polsce suwerenność. Prawdopodobnie zdawał sobie wtedy sprawę, że prof. Sadurski do grona przestępców zaliczył również jego.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:
https://archiwumosiatynskiego.pl/wpis-w-debacie/oskarzam-jaroslawa-aleksandra-kaczynskiego-urodzonego-18-czerwca-1949-r-w-warszawie/

artykuł powiązany: Komunistyczne korzenie pisowskich elit

Prokuratura chce więzienia za manifestacje. Prawo karne zmienia się w narzędzie

„Jesteście przestępcami” – emocjonalna opinia prezesa pis wydawała się środkiem stylistycznym ale prokuratura chce zmienić zapowiedź w działanie. Jednak przyjęta tu kwalifikacja prawna jest prawniczą bzdurą. Zastosowano logikę, która pozwalałaby aresztować za przekroczenie limitu osób w sklepie.

Orędzie prezesa, zapowiedź prokuratury. Manifestanci do przestępcy

„Te demonstracje będą kosztowały życie wielu ludzi. Ci, którzy do nich wzywają, ale także ci którzy w nich uczestniczą sprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, a więc dopuszczają się przestępstwa”. Ten fragment orędzia prezesa pis z 27 października był czymś więcej niż apelem.

Już następnego dnia prokurator krajowy wydał wytyczne, aby organizatorów manifestacji traktować jak przestępców z art 165 § 1 kodeksu karnego (sprowadzenie niebezpieczeństwa epidemiologicznego). Kolejny dzień przyniósł kolejne rewelacje – przestępcami zostaną również ci, którzy publicznie pochwalają manifestacje (np. w internecie) lub publicznie do nich nawołują. To w zasadzie nic niezwykłego – publiczne pochwalanie przestępstwa to przestępstwo.

Zdarzenie hipotetyczne – kierowniczka sklepu postanawia wbrew prawu zwiększyć obroty i wpuszcza na obiekt więcej osób niż pozwalają przepisy. Czy ona również popełnia przestępstwo, za które grozi do 8 lat? Taki czyn również zwiększa ryzyko zakażeń i naraża innych.

Wola prezesa przełamuje linię orzeczniczą sądów

Kwalifikacja czynu jako konkretnego przestępstwa nie jest kwestią, w której każdy może mieć swoje zdanie. Wspomniany art. 165 § 1 kk wymaga zrealizowania określonych znamion, których prezes pis nie rozumie, lub zrozumieć nie chce.

Zagrożenie niebezpieczeństwem nie może być abstrakcyjne, lecz konkretne, realne i bezpośrednie. Takie stanowisko przyjął Sąd Najwyższy” – to fragment publikacji adwokata specjalizującego się w prawie karnym.

Osoba, która organizuje manifestacje w czasie epidemii lub w nich uczestniczy powoduje niebezpieczeństwo w sensie abstrakcyjnym. Podobnie jak ktoś, kto zaprasza do siebie na imprezę 10 osób lub wspomniana wcześniej kierowniczka sklepu, która przekracza limit. Takie czyny nie kwalifikują się na 8 lat pozbawienia wolności. Przyjęcie logiki prezesa pis oznaczałoby, że praktycznie każde złamanie rygorów epidemiologicznych kwalifikowałoby się na odpowiedzialność z art 165 § 1 kk.

Najgorszy scenariusz – stan wyjątkowy

„Jeśli to potrwa, stan nadzwyczajny może być jedynym wyjściem”. Przytoczona opinia na temat manifestacji nie pochodzi co prawda od rządu jednak wyrażono ją niedawno na łamach prawicowego serwisu wPolityce. Redaktor Karnowski prawdopodobnie miał na myśli stan wyjątkowy. Na marginesie – jego grupa medialna przyznała dwa lata temu Julii Przyłębskiej nagrodę „człowiek wolności roku”.

Kilka dni temu RPO Adam Bodnar wyraził obawę, że obecne wydarzenia mogą „być pretekstem dla rządu do próby wprowadzenia stanu wyjątkowego „. Gdyby ta obawa stała się faktem, to krajobraz społeczny byłby zupełnie inny.

Zakaz zgromadzeń, cenzura prewencyjna, odosobnienie (pozbawienie wolności o którym decyduje organ administracji) – to niektóre możliwości, które daje stan wyjątkowy. Taki scenariusz to jedynie spekulacja pojawiająca się ostatnio w mediach. Nie jest to jednak całkowitą abstrakcją, jeśli weźmiemy pod uwagę fragment orędzia prezesa pis sprzed kilku dni:

„Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę, ma doprowadzić do triumfu sił, których władza w gruncie rzeczy zakończy historię narodu polskiego.”

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

Zakaz aborcji: Jak Trybunał Przyłębskiej zmienił się w organ bez limitu uprawnień

Aborcja eugeniczna narusza konstytucyjne prawo do życia – z pozoru logiczne rozumowanie pomija jednak inną wartość konstytucyjną. Zdanie odrębne wskazuje na „naruszenie godności kobiety”. Mgr Przyłębska zastąpiła sejm w niewygodnej zmianie. Wcześniej rząd uznał, że TK może przesuwać termin wyborów.

Trybunał mgr Przyłębskiej jako wyrocznia

„To jest jakaś abstrakcja, absurd. Równie dobrze można spytać Trybunał o przepis na sernik” – tymi słowami konstytucjonalista prof. Chmaj podsumował inicjatywę rządu, aby zapytać Julię Przyłebską o dopuszczalność jednostronnego przesunięcia terminu wyborów prezydenckich.

W tamtym okresie partia rządząca zapętliła się w gąszczu własnych koncepcji dotyczących organizacji wyborów. Spontanicznie uznali, że jeden wniosek do TK rozwiąże wszystkie zawiłości. Skończyło się jedynie na przestępstwie polegającym na zmarnowaniu 70 mln zł ze Skarbu Państwa na zmielone karty wyborcze.

Jakiś czas wcześniej Trybunał Sprawiedliwości UE ośmieszył flagowy okręt „reformy sądownictwa”. Nakazał zamrozić Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Jednak również w tej kwestii rząd wyciągnął asa z rękawa i przekierował zagadnienie do Julii Przyłębskiej. Wypowiedź premiera Morawieckiego rozwiewa wątpliwości: „My z całą pewnością skierujemy do Trybunału Konstytucyjnego, który jest najwyższą instancją odwoławczą, zapytanie w tej sprawie.”

Uprawnienia TK są ściśle określone w Konstytucji. Bezprawne wyznaczenie mgr Przyłębskiej na panią prezes sprawiło, że zakres tych kompetencji znacząco się poszerzył. Obecnie okazuje się, że TK może unieważniać wyroki TSUE lub sankcjonować nieznane wcześniej konstrukcje prawne już na etapie planowania. Jesienią 2020 r. Trybunał Julii Przyłębskiej zadebiutował w roli organu zmieniającego prawo bez głosowania w sejmie.

Prawo do życia na pierwszym miejscu?

Barbara Bartuś z pis uznała, że prawo do życia ma „pierwszoplanowe znaczenie w obrębie całego systemu wolności i praw jednostki” To z kolei uzasadnia zakaz aborcji. Gdyby znała podstawy prawa konstytucyjnego, to wiedziałaby o zasadzie „ważenia dóbr”.

To nic niezwykłego, że dana norma ustawowa ogranicza dane dobro konstytucyjne (np. prawo do życia płodu) w celu ochrony innego dobra konstytucyjnego (np. prawo do godności kobiety w ciąży). Zasada ważenia dóbr polega na znalezieniu równowagi. W tym przypadku tzw. kompromis aborcyjny za złoty środek uznał pozostawienie decyzji kobiecie, gdy badania prenatalne wykażą wadę płodu.

Jeden z sędziów składających zdanie odrębne podkreślił, że wyrok zmarginalizował dobro kobiety. Prof. Leon Kieres dodał w zdaniu odrębnym, że prawo nie może nikogo zmuszać do heroizmu. Uznał ponadto, że „zaostrzenie ustawy aborcyjnej nastąpiło z pominięciem rygorów procesu legislacyjnego i bez ponoszenia związanych z tym konsekwencji politycznych”. W podobnym tonie wypowiedział się były prezes TK, prof. Andrzej Zoll. Według niego organ nazywany Trybunałem Konstytucyjnym de facto zmienił prawo, choć mógł to uczynić jedynie sejm.

Trybunał, który zdejmuje odpowiedzialność

Abstrahując od argumentów konstytucyjnych – wniosek do TK wymaga podpisu raczej niewielkiej grupy posłów, tzn 50. Taka możliwość w kwestii aborcji istniała już od lat ’90 jednak stała się rzeczywistością dopiero po przejęciu tego organu przez pis.

Zgodnie z art. 31. Konstytucji prawa i wolności obywatelskie mogą być ograniczane w celu obrony np. bezpieczeństwa, porządku publicznego lub moralności publicznej. Najnowszy wyrok w kwestii aborcji ustanawia pewien precedens – bezprawnie przejęty przez pis Trybunał Konstytucyjny może zastąpić sejm i określić, które prawa i wolności obywatelskie należy ograniczyć. Składająca wniosek do TK partia rządząca oficjalnie za zmianę nie odpowie.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

Rząd zmienia kodeks wyborczy. Koncesja na sondaże, kontrola nad składem PKW

Sondaże są czymś więcej niż informacją. To najlepsza prewencja przed fałszowaniem wyborów. Rząd planuje w tym zakresie koncesje i zakazy publikacji przekraczające ciszę wyborczą. To druga radykalna zmiana prawa wyborczego w ciągu trzech lat. Obie reformy dają jednej partii władzę nad składem PKW.

Ilu członków PKW powoła partia rządząca? Kiedyś: 0/9. Już niedługo: 5/9

Państwowa Komisja Wyborcza jest jednym z tych organów, które powinny być niezależne od partii politycznych. Ta zasada ulega jednak systematycznej erozji od momentu objęcia władzy przez pis. Kilka lat temu PKW składała się z sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego wskazywanych przez prezesów tych organów.

Rząd postawił jednak na nowe standardy. Obecnie 7/9 członków PKW wybiera sejm. Nastąpiło ponadto radykalne obniżenie wymaganych kwalifikacji. Art. 157 kodeksu wyborczego otwiera drogę do PKW m.in prokuratorom i notariuszom z trzyletnim stażem pracy. Zgodnie z nowymi zasadami patia rządząca wskazuje trzech członków PKW, a opozycja czterech. To tylko iluzja braku kontroli rządu nad tym organem.

Jeden członek PKW jest wskazywany przez Julię Przyłebską jako rzekomą prezes Trybunału Konstytucyjnego. Ostatni z członków jest wskazywany przez prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Według publikacji Rzeczpospolitej sprzed dwóch dni rząd chce dalszych „reform” w sądach administracyjnych. To sprawi, że partia rządząca uzyska realną perspektywę na obsadę 5/9 członków PKW oraz przewodniczącego tego organu. Uzupełnieniem nowych standardów jest możliwość odwoływania członków PKW przez prezydenta.

Przejęcie list wyborców od samorządów i inne nowości w prawie wyborczym

W kwietniu rząd planował zorganizować wybory korespondencyjne. Ten projekt został zmiażdżony w raporcie OBWE jako naruszający demokratyczne standardy. Podobną opinię wyraził były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. Zapowiedział, że nie weźmie w takich wyborach udziału.

Wtedy na przeszkodzie stanęły władze samorządowe, które odmawiały wydawania list wyborców Poczcie Polskiej. Według publikacji Gazety Prawnej z 9 września rząd chce, aby spis wyborców został prewencyjnie odebrany samorządom i przekazany PKW.

Najbardziej radykalny element „reformy” prawa wyborczego opisany przez Gazetę Prawną to „publikowanie sondaży jedynie przez certyfikowane ośrodki badawcze„. Nietrudno odgadnąć, że ten standard obejmie nie tylko sondaże przedwyborcze, lecz także sondaż late poll publikowany tuż po zakończeniu głosowania. Kolejny wariant zakłada zakaz publikacji sondaży w okresie bezpośrednio przed wyborami, np. w ciągu ostatniego tygodnia kampanii.

Pod koniec ubiegłego roku Gazeta Prawna opublikowała artykuł „Polityczna fala dotarła do Państwowej Komisji Wyborczej„. Obecnie okazuje się, że to nie koniec „reform” w tym zakresie. Wybory prezydenckie zostały wygrane przez pis różnicą 400 tys. głosów, jednak ostatnie wybory do senatu minimalnie wygrała opozycja. Jeśli w kolejnych wyborach partia rządząca straci władzę niewielką różnicą głosów, to może pojawić się pokusa drobnej manipulacji. Grunt na taką ewentualność jest już prawie gotowy.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:

https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1490415,pis-kodeks-wyborczy-przepisy-jakie-zmiany.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114871,26289773,pis-znow-uderzy-w-sady-rz-zmiany-w-nsa-na-wzor-sn-sedziom.html

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,23783870,wybory-samorzadowe-2018-kim-sa-czlonkowie-panstwowej-komisji.html

Żona posła pis przegrywa proces cywilny. Ziobro: hańba, potrzebne reformy sądów

Sąd nakazał Natalii Płażyńskiej zapłacić 10 tys. zł na cel społeczny za nagrywanie i upublicznianie prywatnych rozmów bez zgody rozmówcy. Według planów rządu ostatnią instancją w sprawach karnych stanie się de facto Izba Dyscyplinarna SN, którą TSUE nakazał zamrozić. Rząd idzie na konfrontację.

W czasie kampanii wyborczej Andrzej Duda przekonywał, że „reforma sądownictwa” musi być kontynuowana, aby Polacy uważali, że sądy są sprawiedliwe. Wczorajsza wypowiedź ministra Ziobry ilustruje, że sprawiedliwy wyrok nie może być niekorzystny dla partii rządzącej.

Sąd wydaje dwa wyroki w tym jeden haniebny

Pracodawca Natalii Płażyńskiej został skazany na grzywnę za znieważenie. Nie oznacza to jednak, że przestały mu przysługiwać wszelkie prawa. Dobra osobiste (np. prawo do prywatności) są niezbywalne tzn. nikomu nie można ich zabrać. Sąd uznał, że żona posła pis naruszyła prawo do prywatności poprzez nagrywanie i upublicznienie prywatnych rozmów. Z tego powodu musi przeprosić i zapłacić zadośćuczynienie.

Minister Ziobro zapowiedział kasację do „zreformowanego” przez pis Sądu Najwyższego. Jednocześnie uznał wyrok za hańbę uzasadniającą konieczność dalszych „reform” w wymiarze sprawiedliwości.

Historia lubi się powtarzać – niecały rok temu sąd nakazał TVP sprostowanie materiału, w którym celowo pominięto wynik Konfederacji przekraczający próg wyborczy. To orzeczenie sądu zostało nazwane w Wiadomościach „jednym z najbardziej kuriozalnych wyroków w historii polskiego sądownictwa”.

Dalsze plany pis w kwestii sądów

Według wczorajszego wydania „Rzeczpospolitej” pis planuje usunąć większość sędziów Sądu Najwyższego pod pretekstem reorganizacji. Z obecnego grona ok. 100 sędziów SN pozostanie 20-30. Co więcej, Izba Karna zostanie połączona z Izbą Dyscyplinarną, którą Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał kilka miesięcy temu zamrozić.

Co to oznacza dla szarego obywatela? Nowy twór sądowy obsadzony de facto przez pis może stać się ostatnią instancją w sprawach karnych. Uniewinnienie przez sądy dwóch instancji przestanie już być gwarancją. W takim przypadku minister Ziobro może uznać wyrok za haniebny i nakazać prokuraturze złożenie skargi kasacyjnej do oczyszczonego z komunizmu Sądu Najwyższego.

Rząd planuje ponadto kolejną „reformę” sądów powszechnych. Obecne trzy szczeble (sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne) zmienią się w strukturę dwustopniową. Przy okazji partia rządząca uzyska możliwość usunięcia potencjalnie niepokornych sędziów, również pod pretekstem reorganizacji. Jeśli obie planowane „reformy” staną się faktem, to wyroki na zamówienie przestaną być jedynie politycznym science-fiction.

Na przeszkodzie już tylko UE

Premier Morawiecki wraz z premierem Orbanem ogłosili niedawno sukces – UE wycofała się z powiązania unijnych funduszy z rządami prawa. Wiele wskazuje na to, że ich radość była przedwczesna. Budżet UE musi być poparty przez Parlament Europejski. Miesiąc temu cztery największe frakcje w PE zwróciły się do przewodniczącej Komisji Europejskiej z listem otwartym. Domagają się, aby mechanizm warunkowości zaczął obowiązywać od stycznia przyszłego roku.

Liderzy europartii chcą ponadto zaostrzenia planowanego mechanizmu: połączenia wypłat unijnych funduszy z corocznym raportem o przestrzeganiu rządów prawa we wszystkich krajach oraz powrotu do koncepcji tzw. odwróconej większości kwalifikowanej (większość kwalifikowana byłaby potrzebna do odrzucenia wniosku o sankcje finansowe a nie do jego przyjęcia).

Największe frakcje PE nie podzielają stanowiska pis o narodowym prawie do reformowania sądownictwa według uznania: „Nadszedł czas, by przyspieszyć walkę z erozją demokracji(…) zwycięstwa wyborcze nie dają prawa do wprowadzania rządów silnej ręki i odchodzenia od europejskich wartości”. Rząd ustąpić nie chce, woli dalszą konfrontację. Wynik starcia o unijne miliardy coraz bliżej.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:

https://wiadomosci.wp.pl/zbigniew-ziobro-reaguje-ws-zony-posla-pis-haniebny-wyrok-prokuratura-krajowa-przystapi-do-postepowania-6551941466872640a

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,26279563,kolejna-szarza-pis-na-sady-rz-z-prawie-100-sedziow-sadu.html#s=BoxOpImg4

https://oko.press/parlament-europejski-domaga-sie-powiazania-funduszy-ue-z-praworzadnoscia-jak-najszybciej/

Rząd chce zwalczać Trzaskowskiego prokuraturą. Pretekstem awaria. Jak u Putina

Minister z pis zawiadomi prokuraturę o awarii oczyszczalni, za winnego uznał Trzaskowskiego. Inny poseł pis chce pozbawić prezydenta Warszawy urzędu. W tym samym czasie prokuratura umarza sprawę wyłudzenia unijnych funduszy przez partię Ziobry, która organizuje zjazd jako kongres klimatyczny.

Lider opozycji uznany przez ministra za winnego przestępstwa

„Ponosi pełną odpowiedzialność za skażenie Wisły. Skierujemy sprawę do prokuratury” – tymi słowami Marek Gróbarczyk uzasadnia, że nowy wróg pisu nr jeden to przestępca. Jako inżynier nie musi znać podstaw prawa karnego jednak funkcja ministra zobowiązuje, żeby nie pisać publicznie prawniczych bzdur.

Minister Gróbarczyk oskarżył Trzaskowskiego o przestępstwo nieumyślne z zaniechania. Taka konstrukcja wystąpiłaby przykładowo, gdyby kontroler lotów oddalił się bez powodu ze stanowiska pracy i spowodował katastrofę. W tym przypadku uzasadnieniem aktu oskarżenia byłoby niedopełnienie obowiązku osoby odpowiedzialnej za czyjeś bezpieczeństwo oraz związek przyczynowy pomiędzy zaniechaniem i powstałą szkodą.

Sugestia, że prezydent miasta ponosi odpowiedzialność karną za ewentualny błąd pracownika miejscowej oczyszczalni to już prawniczy humor z zeszytów. Minister uzasadnił swoje zarzuty zdaniem: „Trzaskowski nie zastosował się do zaleceń ministerstwa, nie wykonał rurociągu awaryjnego”.

Idąc tym tokiem myślenia ministerstwo mogłoby zalecić wszystkim gminom podwojenie ilości piasku sypanego na oblodzone chodniki, a następnie żądać działań prokuratury wobec wójtów, którzy się nie dostosowali i przez to odpowiadają za każdy wypadek na lodzie. Zalecenie ministerstwa to nie jest źródło prawa powszechnie obowiązującego.

druga koncepcja rządu – usunięcie Trzaskowskiego i zarząd komisaryczny w Warszawie

„Zawieszenie Trzaskowskiego i ustanowienie zarządu komisarycznego w Warszawie staje się konieczne” – tym zdaniem poseł Janusz Kowalski ze zjednoczonej prawicy zapowiada „opcję atomową” przewidzianą w art. 97 ustawy o samorządzie gminnym. Ile razy w historii Polski miała miejsce taka procedura? Dokładnie jeden raz.

Jak podaje Gazeta Prawna, licząca 2 tys. ludności gmina Ostrowice zadłużyła się na kwotę niemal 50 mln zł przez co straciła zdolność do normalnego funkcjonowania. Wtedy zrealizowała się przewidziana ustawą okoliczność przedłużającego się braku skuteczności nierokującego szans na zmianę. Każdy może sam ocenić czy przypadek Ostrowic jest porównywalny z awarią oczyszczalni w Warszawie.

Specjaliści prawa konstytucyjnego prof. Marcin Matczak i prof. Marek Chmaj zgodnie uznali w komentarzu dla serwisu wp.pl, że inicjatywa zarządu komisarycznego w Warszawie jest prawnym absurdem. Jednak w tej kwestii wszystko zależy od uznania rządu. Taka konstrukcja może być zastosowana przez premiera na wniosek ministra odpowiedzialnego za administrację publiczną.

Jak zorganizować zjazd partii za unijną kasę? Nazwać wydarzenie kongresem klimatycznym


Politycy pisu domagają się surowych konsekwencji prawnych za awarię dla lidera opozycji jednak są znacznie bardziej liberalni wobec finansowych sztuczek zjednoczonej prawicy na szkodę funduszy publicznych. Latem 2017 r. rząd zużył 8 mln ze Skarbu Państwa na własną kampanię w ramach tzw. afery bilbordowej. Prokuratura znamion przestępstwa nie rozpoznała.

Podobny schemat wystąpił już wcześniej. Wtedy solidarna polska zorganizowała zjazd partyjny z funduszy unijnych. Prokuratura pod rządami Zbigniewa Ziobry niedawno umorzyła postępowanie dotyczące wyłudzenia unijnych funduszy przez jego partię.

Jak podaje serwis tvn24.pl „jedynym śladem tematyki klimatycznej był baner z napisem: stop konwencji klimatycznej„. Prokuratura w uzasadnieniu napisała, że rozliczenia pomiędzy Parlamentem Europejskim i europartiami są poza jurysdykcją polskiej prokuratury. Jednak od strony prawnokarnej wyłudzenie funduszy od UE nie różni się znacząco od wyłudzenia na szkodę Skarbu Państwa.

Prawo w służbie partii

Koncepcje na unieszkodliwienie Rafała Trzaskowskiego opracowane ministra Gróbarczyka i posła Janusza Kowalskiego mogą się wydawać takie absurdalne, że aż zabawne. Obraz się zmienia po uwzględnieniu, że zniszczenie Trybunału Konstytucyjnego również dokonało się przy użyciu konstrukcji z kategorii prawniczych bzdur.

Według doktryny prawnej pisu partia reprezentująca suwerena może wszystko. Minister Ziobro zapowiedział kilka miesięcy temu kontynuację „reformy sądownictwa” poprzez całkowitą reorganizację sądów powszechnych. Jeśli partia rządząca przejmie kontrolę nad sądami niskiego szczebla, to składane przez nią donosy do prokuratury za urojone przestępstwa przestaną być jedynie prawniczym humorem z zeszytów.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:

https://tvn24.pl/polska/zbigniew-ziobro-nadzorowal-sledztwo-w-sprawie-wlasnej-partii-zostalo-umorzone-4676709

https://wiadomosci.wp.pl/czajka-zrzut-sciekow-do-wisly-po-awarii-minister-zawiadomi-prokurature-6548340524038273a

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/1299016,zarzad-komisaryczny-kiedy-sie-ustanawia.html

Fundusze UE za rządy prawa. Czy Orban i Morawiecki dali się wpuścić w maliny?

Morawiecki: pełen sukces, UE funduszy nie zabierze. W tym samym czasie Jourova i Michel ogłaszają z radością powiązanie rządów prawa z funduszami. Opinie ekspertów wskazują, że Morawiecki z Orbanem nabrali się na sztuczkę językową – ogólne określenie uśpiło czujność. Sensacyjne informacje RMF24.pl.

Serwis money.pl informował 3 dni temu o stanowisku premiera Luksemburga – powiązanie funduszy UE z rządami prawa albo veto. Czy lider minipaństwa porzucił to stanowisko? Wczorajsze wydanie Rzeczpospolitej przytacza wypowiedź wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej.

Vera Jourova: „po raz pierwszy w historii istnieje związek między rządami prawa a funduszami UE. Zostanie on uruchomiony kwalifikowaną większością głosów w Radzie.” Ten sam artykuł cytuje przewodniczącego Rady Europejskiej. Charles Michel: „Po raz pierwszy poszanowanie rządów prawa jest decydującym kryterium przy wydatkowaniu pieniędzy z budżetu.”

Przytoczone wypowiedzi są zgodne. Można w tym miejscu zadać pytanie retoryczne – czy dwójka liderów UE nie wie co mówi? Czy rację ma premier Morawiecki, który uspokaja, że nie ma „bezpośredniego powiązania” pomiędzy rządami prawa i unijnymi funduszami?

Powody dla których prawny fortel był dla UE korzystny

Rządy Polski i Węgier mają pewną wspólną trudność – stanowią elitarny klub obciążony słynnym art. 7. Sankcje z tego artykułu są jednak nierealne z powodu wymogu jednomyślności. Dwa lata temu powstała w UE koncepcja, żeby oba kraje nakłonić do poszanowania unijnego prawa przy użyciu kar finansowych. Bez bariery w postaci jednomyślności.

Orban niedawno zapowiedział veto wobec wieloletniego budżetu UE, gdyby unijni przywódcy zechcieli powiązać fundusze z rządami prawa. To oznaczałoby konieczność funkcjonowania w oparciu o tzw. prowizorium budżetowe (wtedy veto nie działa jednak powstaje pewien chaos).

Pozostała jednak inna możliwość – zachować mechanizm „fundusze UE za wolność sądów” w takiej formie, aby Orban i Morawiecki się nie zorientowali i zrezygnowali z veta. Hipoteza wydaje się sensacyjna jednak wypowiedzi Jourovej i Michela cytowane przez wczorajsze wydanie Rzeczpospolitej wydają się takie wytłumaczenie uzasadniać.

Sensacyjnie wygląda również wczorajsza publikacja serwisu RMF24.pl. Według tego źródła Parlament Europejski chce doprecyzować zapisy o funduszach za rządy prawa i jednocześnie powrócić do wersji najbardziej restrykcyjnej. W takim przypadku większość kwalifikowana nie byłaby wymagana do nałożenia „sankcji” ale do jej odrzucenia.

Opinie ekspertów – pojęcie bardziej ogólne może oznaczać to samo

Serwis tvn24.pl opublikował analizę popartą wypowiedziami kilku ekspertów prawa międzynarodowego. Konkluzja jest taka, że radość premiera Morawieckiego była przedwczesna.

Dr hab. Kamil Zajączkowski z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego:

Ukłon w stronę Polski i Węgier jest taki, że bardzo rozmyto, rozmiękczono to sformułowanie, żeby Polska czy Węgry się zgodziły„. Przytoczona wypowiedź potwierdza tezę, że liderzy Polski i Węgier padli ofiarą prawnego fortelu ze strony UE. Pojęcia ostre i jednoznaczne zostały zastąpione przez pojęcia bardziej ogólne i łagodniejsze. Jednak od strony prawnej pozostało mniej więcej tak samo.

Wątpliwości rozwiewa dr hab. Brygida Kuźniak – w przypadku kraju bez rządów prawa „nie może być mowy o wydatkowaniu środków”. Ta sama autorka dodaje, że dotychczasowe ustalenia są jedynie ogólną zapowiedzią, a konkretne zasady działania mechanizmu warunkowości zostaną doprecyzowane.

Minister Ziobro poinformował niedawno, że rząd pis zamierza dokończyć „reformę sądownictwa” jednak pakiet zmian jest szerszy – „obejmuje wiele innych sfer życia codziennego Polaków„. Partia rządząca nie może mieć jednak pewności, czy kolejne „reformy” pójdą gładko.

Prawo Unii Europejskiej ma swoją specyfikę na tle innych gałęzi prawa. Zrozumienie wszelkich zawiłości nowych unijnych mechanizmów wymaga znacznie więcej, niż wiedzy prawniczej na poziomie akademickim. Hipoteza nabrania Orbana i Morawickiego na sztuczkę prawną i językową jest sensacyjna jednak od strony taktycznej taki fortel nie byłby taki trudny jak mogłoby się wydawać.

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-pe-chce-zaostrzyc-i-doprecyzowac-zapisy-szczytu-ue-chodzi-o-,nId,4625646
https://konkret24.tvn24.pl/polityka,112/powiazanie-budzetu-unijnego-z-praworzadnoscia-skad-roznice-w-interpretacji-porozumienia,1023837.html
https://www.money.pl/gospodarka/szczyt-ue-ws-budzetu-premier-luksemburga-grozi-wetem-6534176628467329a.html
https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/other/jourov%c3%a1-cieszy-powi%c4%85zanie-rz%c4%85d%c3%b3w-prawa-z-funduszami-ue/ar-BB172iLA?li=BBr5MK7&ocid=iehp


Fundusze UE za rządy prawa: za Morawieckim i Orbanem już tylko Słowenia i Łotwa

Najnowsze wieści z unijnego frontu: rząd pis bliżej narożnika. Utrata funduszy również bliżej. Jourova i Michel nie odpuszczają. Krasnodębski z pis uspokaja, że Polska sobie poradzi bez funduszy UE. Morawiecki z Orbanem żyją złudzeniami, że veto ich uratuje.

Premier Morawiecki nie zgadza się na szantaż

Morawiecki uznał, że mechanizm powiązania funduszy UE z rządami prawa „to narzędzie w rękach silniejszych państw, które mogą w każdym momencie zacząć szantażować inne państwa”. Premier trafił w sedno jednak nie chodzi tu o szantaż, lecz o wymuszenie przestrzegania unijnego prawa przewidującego niezależność sądów od partii politycznych.

Patryk Jaki wzywał niedawno rząd do użycia veta za wszelką cenę, jeśli UE zechce powiązać rządy prawa z funduszami. Jaki jest słaby punkt tej deklaracji? W razie braku jednomyślnej zgody na budżet wieloletni, unijne prawo przewiduje tzw. prowizorium budżetowe. W takim przypadku veto nie działa.

Sojusznicy Orbana i Morawieckiego – zbiór niemal pusty

Rządy Polski i Węgier przez lata trwały w pewnej iluzji – unijne sankcje są niemożliwe, gdyż Węgry obronią Polskę, a Polska w rewanżu obroni Węgry. Zasada jednomyślności sprawia, że słynny art. 7 jest obecnie nierealny.

Planowany mechanizm warunkowości nie przewiduje już takiego komfortu. Najbardziej prawdopodobny wydaje się obecnie projekt szefa Rady Europejskiej. Charles Michel chce, aby zawieszenie funduszy następowało za zgodą 15/27 krajów UE reprezentujących 65% ludności Unii.

Serwis wp.pl podaje, że Orban i Morawiecki zyskali sojuszników – zastrzeżenia do mechanizmu warunkowości zgłaszają Łotwa i Słowenia. Prosty rachunek matematyczny sprawia, że nowi sojusznicy Polski nie obronią. Państwa Europy Środkowej nie mają wielkiego interesu w tym, aby walczyć z UE za polską „reformę sądownictwa”. Jeśli Polska i Węgry stracą fundusze, to ilość unijnych środków do podziału potencjalnie wzrośnie.

Większą część pierwszej strony dzisiejszego wydania „Gazety Polskiej Codziennie” zajmuje fotografia premierów Orbana i Morawieckiego z dopiskiem „razem przeciw szantażowi”. Według tej gazety do grona sojuszników zaliczają się również Czechy i Portugalia (a nie tylko Słowenia i Łotwa jak podaje wp.pl). Jeśli uznamy informację Gazety Polskiej za prawdziwą, to w dalszym ciągu grupa obrońców rządu pis jest za słaba. Konkluzja prawicowej gazety: „coraz więcej krajów stawia się unijnym gigantom” wydaje się jedynie życzeniem. Kasa do podziału jest niebagatelna – 1,8 biliona euro.

Suwerenność ważniejsza niż unijne srebrniki

„700 mld czy 70 bilionów? Żadnych srebrników” – wypowiedź Patryka Jakiego sprzed kilku dni zwiastuje, że rząd pis nie wycofa się z „reformy sądownictwa”, żeby uratować kilkanaście mld euro. Oczyszczenie sądów z komunizmu ważniejsze. Jeśli taki scenariusz się zrealizuje, to pozostaną już tylko argumenty ideologiczne na antenie TVP info i zrzucanie winy na zdrajców z opozycji, którzy donoszą na własny kraj zagranicę. Najbardziej pesymistyczny dla rządu wariant, to utrata wszelkich unijnych funduszy, łącznie z dopłatami do hektara.

W ramach podsumowania można przytoczyć wypowiedź gwiazdy TVP info, Rafała Ziemkiewicza, który kilka miesięcy temu wyraził pogląd w jakimś sensie zbieżny z Patrykiem Jakim:

„Z każdym takim draństwem(…) coraz więcej Polaków dostrzega, że dochodzi ten etap, że trzeba się tej Unii postawić i być może się pożegnać.”

Autor: magister prawa z uprawnieniami na jeden z wolnych zawodów prawniczych
https://alternative-journalism.com/

źródła:
https://wiadomosci.wp.pl/szczyt-ue-slowenia-i-lotwa-zglaszaja-zastrzezenia-polska-i-wegry-maja-nowych-sojusznikow-6533719850485889a